20 grudnia 1980 uroczyście odsłonięto pomnik Ofiar Grudnia 1970. Pomnik powstał w rekordowym tempie w pobliżu miejsca, gdzie w 1970 roku od kuli milicjanta zginał Marian Sawicz. W uroczystości wzięły udział ówczesne władze miasta i województwa, biskup warmiński Józef Glemp i Lech Wałęsa.
W grudniu zmrok zapada szybko, ale dla tej uroczystości to jest atut. Przy sztucznym świetle i płonących pochodniach łatwiej o powagę i skupienie. Niewielki plac między pomnikiem a ulicą 1 Maja nie może pomieścić wszystkich ludzi. Dla oficjeli przygotowano ławki, ale są jeszcze poczty sztandarowe, delegacje zakładów przemysłowych, wojsko, chór i duża grupa elblążan. Przezorniejsi wprosili się do znajomych i nieznajomych zamieszkałych w sąsiadującym z placem bloku. Aż strach patrzeć na przeciążone małe balkony.
Budowa pomnika była jedną z pierwszych inicjatyw powstałej w sierpniu 1980 roku elbląskiej Solidarności. 3 października 1980 roku powołano Społeczny Komitet budowy, którego Honorowym Przewodniczącym został ówczesny przewodniczący Międzyzakładowego Komitetu Założycielskiego NSZZ „Solidarność”, Ryszard Kalinowski. Pracą społecznego komitetu kierował i budowę nadzorował Tadeusz Chmielewski z Elbląskiego Kombinatu Budowlanego. Projekt pomnika wykonał elbląski rzeźbiarz, Henryk Bukowski. Upamiętniający elblążan zabitych w grudniu 1970 r. na ulicach Gdańska, Gdyni i Elbląga pomnik przedstawia złamany betonowy blok, spięty krzyżem i szarfą z napisem ułożonym przez dr Ryszarda Tomczyka.
Pomnik powstał zaledwie w kilka tygodni. Jak ważny był wówczas dla elblążan świadczy to, że w jego budowę zaangażowały się załogi największych przedsiębiorstw w mieście. Ludzie pracowali społecznie, a same przedsiębiorstwa nie dbały o coś takiego, jak faktury lub kosztorysy. Co więcej, obawiano się tworzenia dokumentacji, by później SB na jej podstawie nie represjonowała ludzi. Dobrze jeszcze pamiętano prześladowania po grudniu roku 1970.
20 grudnia 1980 roku w Elblągu stało się cos niezwykłego. Tuż obok siebie zgodnie zasiedli przedstawiciele ówczesnych władz PRL, przywódca Solidarności - Lech Wałęsa, i ówczesny biskup warmiński, przyszły Prymas Polski – Józef Glemp. Na ile szczere było to ze strony władzy, dowiedzieliśmy się już wkrótce. Pomnik Ofiar Grudnia w stanie wojennym i później był jednym z lepiej strzeżonych przez zomowców miejsc. Pilnowano, by nikt do pomnika się nie zbliżył, by nie zapalił znicza lub nie położył kwiatów. Za podobny akt odwagi groziło aresztowanie, pobicie i przesłuchania. Było jednak wielu, którzy ryzykowali takie represje. Milicja usuwała również kwiaty ze stopni baru naprzeciw pomnika, gdzie zginął Marian Sawicz.
Napisz komentarz
Komentarze