30 marca 1983 – w tygodniku Wiadomości Elbląskie ukazał się primaaprilisowy żart – artykuł napisany przez red. Andrzeja Minkiewicza zapraszający zaineresowanych budową prywatnej kamienicy na Starym Mieście na spotkanie z władzami Elbląga. Żart "został kupiony" i 1 kwietnia do UM przyszło tyle osób, że do spotkania trzeba było doprowadzić. Tak rozpoczęła się odbudowa elbląskiej starówki za prywatne pieniądze.
Gdy normalni ludzie 1 kwietnia robią sobie mniej lub bardziej głupie dowcipy, dziennikarze starają się wymyślać historie, które mogłyby się wydarzyć, gdyby… gdyby nie rzeczywistość. A rzeczywistość roku 1983 była nieciekawa - Polska pogrążona w marazmie, opozycja w więzieniach, gospodarka w gruzach, a partia w mundurach. I w tej rzeczywistości Andrzej Minkiewicz wymyślił żart, by Stare Miasto w Elblągu odbudowali sami elblążanie. Nie spółdzielnie, nie socjalistyczne związki młodzieży, ale zwykli, prywatni elblążanie. No właśnie, prywatni – to słowo w nieco zmienionym brzmieniu „prywaciarze” w PRL-u było jednoznacznie „be”. Dlatego redaktor Andrzej Minkiewicz do następnego numeru tygodnika szykował sprostowanie, gdy z Prezydium (Urzędu Miasta) przyszła wieść o wielkim zainteresowaniu budową własnej kamienicy na starówce. Nie można było ludzi ot tak spławić. Umówiono się na spotkanie, potem drugie, trzecie i kolejne. Spotkaniom tym patronowali dziennikarze. Wkrótce doszło do powstania Zespołu Budownictwa Wielorodzinnego przy Towarzystwie Przyjaciół Ziemi Elbląskiej „Jaszczur” z niezwykle zaangażowanym inż. Henrykiem Bagińskim. Na Starym Mieście ruszyły pierwsze wykopy, do których przed budowlańcami weszli archeolodzy. Nareszcie miasto mogło odzyskać swoje serce. Tymczasem nie wszystkim to się podobało. Partyjnym władzom nie w smak był fakt budowania dzielnicy „elit”, bo któż miał pieniądze, jak nie elity. Straszono, że prywaciarze pobudują kamienice, ogrodzą je płotem i spuszczą psy. Na inwestorów napuszczono straż miejską i urząd finansowy. W mieście wybuchł skandal. W końcu ludzie za własne pieniądze, własnymi rękami i na własne ryzyko zaczęli robić to, czego władza nie zrobiła przez 40 lat.
Projekt odbudowy, a właściwie zabudowy elbląskiej starówki powracał wielokrotnie. Dotkliwym problemem miasta było brak centrum z usytuowanymi tam usługami. Od 1974 roku nad projektami dla Starego Miasta pracował zespół prof. arch. Wiesława Andersa. W roku 1975 powołano w Elblągu urząd wojewódzkiego konserwatora zabytków, którym została Maria Lubocka Hoffmann. W roku 1980 na starówkę weszli archeolodzy. Po akcji Wiadomości Elbląskich w 1983 r. prezydent miasta powołał arch. Jacka Bocheńskiego na swojego pełnomocnika ds. odbudowy Starego Miasta. Tak rodził się niezwykły nawet na europejską skalę eksperyment, który trwa do dziś.
Napisz komentarz
Komentarze