18 grudnia 1970 w Elblągu, przy ul. 1 Maja od kul milicji zginął Marian Sawicz. Nie był demonstrantem, lecz zwykłym przechodniem. Wpadł do baru zjeść obiad. Coś pękło w spokojnym i pokornym dotąd mieście. Malowana na czarno tablica w miejscu śmierci Sawicza była ostrzeżeniem dla władzy...
Rozczarowanie i zniechęcenie. Tymi słowami można ująć atmosferę, jaka panowała w Polsce w roku 1970. Gomułka tak entuzjastycznie witany w 1956 roku, po 15 latach był politycznym bankrutem. Ale władzy bał się oddać, bo wiedział, że w bloku komunistycznym „pierwsi” na emeryturę nie odchodzą. Im było więc gorzej, tym stawało się groźniej… dla Polaków. Gdy 12 grudnia władza zaprezentowała nowe ceny (drożały produkty konsumpcyjnie, a taniały zapałki i szyny kolejowe), społeczeństwo nie wytrzymało. W Gdańsku, Gdyni, Szczecinie, a następnie w Elblągu i Słupsku zaczęły się strajki i uliczne protesty. Gomułka na ulice wysłał milicję i wojsko, a jego polityczni wrogowie i późniejsi następcy zaczęli zacierać ręce.
16 grudnia w Elblągu rozpoczęły się strajki, dzień później strajkowały już największe zakłady przemysłowe z Zamechem na czele. Na miasto wyjechały czołgi i transportery opancerzone. Naprzeciw maszerującym przez miasto robotnikom stanęli uzbrojeni w pałki ormowcy i w karabiny żołnierze elbląskich jednostek. Rozpoczęła się regularna bitwa, a łupem stawały się sklepy z luksusowymi, niedostępnymi dla zwykłego człowieka towarami. Robotnicy poszli pod komitet partii przy ul Mickiewicza, ale w środku nie było sekretarzy, tylko żołnierze. Ruszyli więc na plac przed Prezydium. Ktoś próbował podpalić benzyną jeden z czołgów. Padły strzały. Na schodach baru mlecznego na rogu ulic 1 Maja i Gołębiej zginął przypadkowy przechodzień. Był to Marian Sawicz.
Władza nieżywych bała się nie mniej, niż żywych. Pogrzeb odbył się nocą. Również nocą pochowano zabitych w Gdyni i Gdańsku Zbyszka Godlewskiego i Waldemara Rebinina. Elbląg w Warszawie naznaczony został jako najgroźniejsze i najmniej pokorne miasto, które należy upokorzyć. Zastosowano najdrastyczniejsze środki: aresztowania, bicie, tortury, zwalnianie z pracy. Mimo to strajki wciąż wybuchały, dopóki nowy sekretarz – Gierek nie wycofał się z grudniowych podwyżek. Ale do zgody już nigdy nie doszło, choć wymieniony partyjny aparat dwoił się i troił, by podnieść w Elblągu jakość życia. Pałkami nie złamano charakterów, lecz je hartowano. Gomułka zwodził Polaków 15 lat, Gierek już tylko 10. I w jego obaleniu Elbląg i elblążanie mieli swój znaczący udział.
(fot. IPN)
Napisz komentarz
Komentarze